Oglądałem w ubiegłym tygodniu(sobota, 5 października) w kinie film „Wałęsa. Człowiek z nadziei”. Bardzo byłem ciekawy tego filmu. Obejrzałem go zupełnie przypadkowo w trzydziestą rocznicę przyznania Lechowi Wałęsie Pokojowej Nagrody Nobla, co nadało moim przemyśleniom na temat filmu jeszcze bardziej symbolicznego znaczenia.
Gdy w 1989 roku rozpoczynał się Okrągły Stół, potem czerwcowe wybory i rząd Mazowieckiego, miałem 13 lat. Byłem za młody by mieć na koncie jakieś epizody opozycyjne. No, może z małym wyjątkiem, kilka lat wcześniej, gdy leżałem w szpitalu, mój sąsiad z sali, student, nauczył mnie antyreżimowej piosenki o tym jak to „…Gierek ma wszystko w d…”. Gdy osiągałem pełnoletniość, nastawał czas zwycięstwa lewicy postkomunistycznej.
Czasy PRL są dla mnie mglistym wspomnieniem. Kwestie polityczne, jak większość moich równiesników, dotknęły mnie boleśnie przede wszystkim brakiem Teleranka rankiem 13 grudnia 1881 roku i długą nieobecnością w domu ojca, który był zawodowym żołnierzem. Z czasów podstawówki pamiętam gabloty TPPR i udział w jednej zbiórce Zuchów.
O Lechu Wałęsie pierwszy raz usłyszałem w 1989 roku. Rok później, podczas kampanii prezydenckej, mimo, że nadal moja świadomość politycznych wydarzeń była niewielka, intuicyjnie bardziej odpowiadała mi osoba Tadeusza Mazowieckiego. Dopiero druga tura wyborów i konfrontacja Lecha Wałęsy ze Stanem Tymińskim sprawiła, że bliżej zainteresowałem sie osobą przyszłego Prezydenta Polski.
Prezydentura Wałęsy nie była zachwycająca. Pan Prezydent raził swoją naganną polszczyzną, był nieprzewidywalny w negatywnym tego słowa znaczeniu. Pewnie wszyscy pamiętają termin „falandyzacji prawa“. Gdy przegrywał wybory w 1995 roku z liderem rządzącej od dwóch lat ekipy postkomunistycznej niektórzy odetchnęli z ulgą, inni bali się, że właśnie zrealizowany został scenariusz „komuno wróć“.
W filmie oglądamy dwóch Lechów. Pierwszy udziela wywiadu włoskiej dziennikarce, od samego początku przejmuje inicjatywę, wyraża się pewnie i z przekonaniem o swojej roli w obalaniu komunizmu. „Ja wiedziałem…“, „To była moja koncepcja i nie słuchałem innych bo się mylili“ to słowa wypływające z ust Wałęsy podczas rozmowy z dziennikarką, rozmowy, odbywającej się prawdopodobnie w późnych latach 80-tych tuż przed załamaniem się PRL-u.
Wywiad wpleciony jest w opowieść o życiu Lecha Wałęsy. Zaczyna się podczs wydarzeń z 1970. Pierwsza scena, młody Wałęsa pomaga sie umyć swojej żonie, która lada chwila ma urodzić ich pierwsze dziecko. Zanim Lech wyjdzie na ulicę upewnia się, czy Danuśka da sobie radę. Chwilę po wyjściu Wałęsy na ulicę, rozpoczyna się poród. Wałęsa trafia do aresztu. Z przerażeniem ogląda „ściezkę zdrowia“ urzadzaną aresztowanym robotnikom przez milicję. Trafia na przesłuchanie, podczas którego esbecy każą mu podpisać rózne papiery, bo jak nie, nigdy nie zobaczy swojego nowonarodzonego syna. Przerażony Wałęsa papiery podpisuje i biegnie do szpitala.
W innej scenie, do Wałęsy przychodzą koledzy z opozycji z KOR. Informują go, że za trzy dni rusza wielki strajk, a on, Lech, ma stanąć na jego czele. Gdy strajk wybucha, zanipokojeni opozycjoniści rozkładając w szatni stoczniowej ulotki nawołujące do strajku, rozmawiają, że Lechu światnie się nadaje na przywódcę, bo ma charyzmę i posłuch. Pojawiają sie jednak wątpliwości czy Lechu przyjdzie. Czas mija, a jego nie ma.
W tym samym czasie Wałęsa w napięciu wsłuchuje się w odgłosy miasta. Gdy zaczynają wyć syreny stoczniowe, obwieszczając początek strajku, Lech, mimo wielkiego strachu, decyduje się. Ucieka śledzącej go bezpiece, przeskakuje słynny plot i staje na czele strajku.
Film opowiada o życiu Wałęsy i ten wątek wpleciony jest w wielkie wydarzenia polityczne, które wieńczy Pokojowa Nagroda Nobla dla Wałęsy oraz upadek Muru Berlińskiego. Widzimy dwóch Wałęsów, ten udzielający wywiadu, to silny, przekonany o swojej wielkiej roli pzywódca, trochę arogancki i napuszony. Ten drugi, to zwykły człowiek, zwykły Leszek, który się boi, który ma swoje słabości.
Postać Wałęsy genialnie odtwarza Robert Więckiewicz. Chociazby dla obejrzenia jego kunszrtu aktorskiego, warto pójśc na ten film. Zwraca uwagę równiez bardzo dobrze dobrana muzyka. Śmiałe, jak na Wajdę, włączenie do filmu utworów kultowych kapel rockowych jak Brygada Kryzys, Dezerter, Chłopcy z Placu Broni.
W moim przekonaniu Lech Wałęsa nie odegrał wielkiej roli będąc Prezydentem RP. Jako komentator polityczny tez nie budzi wielkich i pozytywnych emocji.
Jednak jako symbol Solidarności, przywódca ruchu obywatelskiego, który dokonał zmiany systemu politycznego w Polsce Lech Wałęsa zasługuje na najwyższy szacunek i podziw.
Film „Wałęsa. Człowiek z nadziei“ może zdobyć Oscara za to, że opowiada o wydarzeniach wielkich, historycznych ale nie pomnikowo, bez zadęcia, pokazując ludzkie oblicze lidera tych zmian.
Polecam wizytę w kinie i obejrzenie tego filmu.
masz rację Grzesiu.