„(…)Mam też wrażenie, że miasto próbuje robić szkodników z ludzi takich jak my, którzy dużo wnioskują, dopytują. Starają się pokazać, że są przez nas bardziej zapracowani.”
Jako leada użyłem słów Szymona Osowskiego, prawnika ze szczecina, członka stowarzyszenia Szczecinianie Decydują. Przedstawiam bardzo ciekawą rozmowę z tym Panem opublikowaną na portalu gazeta.pl/szczecin 13.04.2014 r. pod tytułem „Wpływowy prawnik: Mam wrażenie, że Szczecin zawsze musi być na końcu”
Rozmowa o jawności w samorządzie
Aleksandra Marciniak: O jawność informacji walczył pan już nawet w sądzie. Dlaczego to takie ważne, by władza udostępniała jak najwięcej informacji?
Szymon Osowski*: Jeżeli mamy debatować o mieście, to tak naprawdę musimy mieć porównywalną wiedzę jak władza. A możemy ją uzyskać tylko od administracji. Tylko mając dostęp do informacji, możemy dyskutować jak równy z równym. Po drugie – jawność pozwala obywatelom i mediom kontrolować władzę, np. jej wydatki. Z kolei pieniądze stają się przyczynkiem do dyskusji o mieście w ogóle. Władza bez kontroli obywatelskiej trochę się deprawuje. I po trzecie – jawność pozwala na zarządzanie kryzysem. Przykładowo: pojawia się informacja, że gmina musi zlikwidować szkołę albo przedszkole, bo ma analizy ekonomiczne, z których wynika, że to potrzebne. Jeżeli, jako obywatele, mamy dyskutować, czy to ma sens, musimy mieć dostęp do analiz.
O co możemy wnioskować w urzędach?
Możemy pytać o wszystko, co dotyczy działalności administracji. To na niej ciąży obowiązek doszukania się przepisu mówiącego, czy może to dać. Nawet jeśli znajdzie przepis zakazujący udzielenia konkretnej informacji, to np. w przypadku dokumentów, orzecznictwo wskazuje wprost: pokazujesz najwięcej, jak możesz, blokujesz tylko małą część, konkretną informację. W przypadku umów cywilnoprawnych, z którymi jest problem w Szczecinie, dotyczyłoby to jedynie adresu zamieszkania, numeru dowodu czy PESEL osób robiących interesy z miastem.
Tymczasem miasto zamazuje nazwiska w umowach.
To jest problem Szczecina, sztuczny problem. Zamiast dyskutować o pewnej filozofii wydatków, spieramy się o to, czy trzeba ujawnić nazwiska, czy nie. Mam też wrażenie, że miasto próbuje robić szkodników z ludzi takich jak my, którzy dużo wnioskują, dopytują. Starają się pokazać, że są przez nas bardziej zapracowani.
Kim są ludzie, którzy przychodzą do was na warsztaty?
Nie ma jednego profilu. Czasami to zwykli mieszkańcy, którym zależy na tym, aby było inaczej. Zdarzają się politycy, organizacje pozarządowe. Piszą do nas głównie mieszkańcy.
O co najczęściej pytali uczestnicy warsztatów?
Ludzie chcą wiedzieć, czy można pytać o wszystko. Później pojawiają się kwestie formalne: jak sformułować wniosek, czy trzeba podawać dane osobowe. Mówimy im, że pod wnioskiem nie trzeba się nawet podpisać. Dzisiaj było dużo pytań o to, co zrobić, kiedy nie dostaniemy informacji. Jedna z osób skarżyła się, że każą jej składać wniosek na specjalnym formularzu, a to niezgodne z prawem.
Jak bronią się przed „natrętami” urzędnicy?
Główna bariera to niewiedza wnioskujących, którą wykorzystują urzędnicy. Osoby składające wnioski po raz pierwszy łatwo zniechęcić np. mówieniem, że trzeba wnieść opłaty, wypełnić odpowiedni formularz. Mnie miasto często odpowiada, że wszystko jest informacją przetworzoną. Jest nią tylko analiza albo zestawienie informacji, czyli wykonanie dodatkowych czynności. Ilość sprawdzonych dokumentów nie stanowi o przetworzeniu. Administracja często zasłania się korzystnymi dla siebie wyrokami, pomijając te przychylne dla wnioskujących. Myślę, że miasto powinno być dumne z mieszkańców aktywnych, którym zależy na jawności. Zniechęcając ich, nigdy nie stworzymy społeczeństwa obywatelskiego. Szczecin powinien wychodzić z innowacyjnymi rozwiązaniami, np. stworzyć rejestr wszystkich umów zawieranych przez instytucje publiczne, tak aby inni się na nim wzorowali. Niestety, mam wrażenie, że Szczecin zawsze musi być na końcu.
*Szymon Osowski to członek stowarzyszenia „Szczecinianie decydują” i prezes stowarzyszenia Sieć Obywatelska – Watchdog Polska. To on na drodze sądowej zmusił prezydenta Szczecina do upublicznienia numeru komórkowego, był też jednym z organizatorów Szczecińskiej Nocy Antykorupcyjnej, podczas której szczecinianie przeglądali umowy zawarte przez miasto. Od lat walczy z urzędnikami o jawność informacji publicznych. W 2014 r. Osowski uplasował się na 9. miejscu rankingu 50 najbardziej wpływowych prawników w Polsce przygotowanego przez „Dziennik Gazetę Prawną”.
Cały tekst