Jest we mnie jakiś dziwny ekshibicjonizm. Udają mi się przedsięwzięcia, które upubliczniam. Opinia publiczna, widownia, „fani” są dla mnie czynnikiem nieustająco mobilizującym.
Zauważyłem też, że poziom motywacji znacząco obniża mi się w sytuacji, gdy tego „publicznego” wsparcia nie mam. Słabość charakteru? Pewnie po części tak. Ale cel jest ważny, realizacja zamierzeń. A skoro to się udaje…
W ubiegłym roku powiedziałem „a” i ruszyłem się z kanapy, schudłem 20 kg, ukończyłem zawody triatlonowe.
Czas na „b”.
Pierwszym etapem mojego „b” jest „Moje 95!” – chcę dopełnić dzieła zrzucania zbędnego balastu i dojść do poziomu 95 kg. Za datę graniczną osiągnięcia tego poziomu przyjmuję dzień, w którym wystartuję w tegorocznym Biegu Mikołajkowym.
Czas start – trójglicerydy WON!