Moje wnioski do Budżetu Obywatelskiego

W piątek złożyłem dwa wnioski do Polickiego Budżetu Obywatelskiego na rok 2018.

 

Pierwszy dotyczy urządzenia trzech wybiegów dla psów w Policach zlokalizowanych w Parku Staromiejskim, na Skwerze Jana Pawła II i na polance za ul. Bursztynową.

Wartość projektu 150 tys zł.

Drugi dotyczy urządzenia na placu u zbiegu ulic Robotniczej, Bankowej i Odrzańskiej dużego placu rekreacyjnego pod nazwą „PRZYJAZNY ZAKĄTEK NA STAREJ DĄBRÓWCE”. Projekt zakłada budowę m. in.: plac zabaw dla dzieci najmłodszych, plac zabaw dla dzieci starszych, siłownię zewnętrzną dla dorosłych, ścieżkę rowerowo-rolkową, placyk piknikowy z zegarem słonecznym

Wartość projektu 600 tys. złotych.

Petycja wysłana

Petycja do Dyrektora Zachodniopomorskiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia w Szczecinie w sprawie funkcjonowania nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej w Policach – WYSŁANA 🙂

Dziękuję wszystkim Policzanom za pomoc, poparcie petycji i podzielenie się swoimi doświadczeniami.

Cel – poprawa poziomu opieki zdrowotnej – przede wszystkim opieki pediatrycznej.

„Zlecenie” na Łaciatą

Jest „zlecenie” na łaciatą. A bardziej precyzyjnie, na dziką lochę, która od lat śmiało i bez strachu wprowadza do naszego miasta swoje potomstwo na popas niszcząc zieleń miejską i strasząc mieszkańców.

Zapadła więc decyzja, że odłowienie sprytnej Łaciatej może sprawić, że reszta jej „rodziny” zrezygnuje ze swoich wypadów „na miasto”.

Niestety nie dysponuję zdjęciem Łaciatej ale to dzik tak charakterystyczny, że wszyscy w Policach wiedzą o co chodzi.

Prośba o pomoc

Proszę o informacje o tym gdzie Łaciata pojawia się w Policach i gdzie ewentualnie może mieć swoje legowisko.Takie informacje w istotny sposób pomogą ująć tę niepoprawną panią dzik.

Moim zdaniem Łaciata może mieć legowisko na łące pomiędzy Trans-Netem , a SPPK (zaznaczone na zdjęciu).

To nie „nasza” afera!

Pod koniec czerwca gruchnęła informacja o zatrzymaniu przez CBA byłych szefów ZCH Police. Natychmiast media okrzyknęły to wydarzenie mianem „Afery Polickiej”. Nie czuję się uprawniony aby zabierać głos w sprawie aresztowań i stawianych zarzutów, bo nic na ten temat nie wiem(poza obiegowymi plotkami i doniesieniami medialnymi) ale stanowczo i głośno protestuję przeciwko używaniu do określenia sprawy nazwy „Afera Policka”.

Ta afera nie jest w żadnym wypadku „policka”. Ona jest bardziej „chemiczna” albo „senegalska” albo „azotowa”.

Żadna z zatrzymanych osób, o ile mi wiadomo, nie jest mieszkańcem Polic.

Miejsce akcji afery ulokowane jest  jest na innym kontynencie.

Sami zatrzymani, w tym były szef ZCH, nie dość, że nie sa policzanami, to raczej nigdy nie wyrażali jakiegoś szczególnego przywiązania do naszej gminy.

Tymczasem „w świat” idzie hasło „Afera Policka” naznaczając w ten sposób nasza gminę i jej mieszkańców.

Dlatego proszę i apeluję do mediów – nie używajcie tej nazwy, ona stawia w złym świetle Police i jej mieszkańców.

Studenckie wizje przyszłych Polic

Wróciłem przed chwilą z bardzo ciekawej wystawy podsumowującej prace studentów Wydziału Budownictwa i Architektury Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego pod tytułem „EKOPOLIS POLICKA – Police Zielone Miasto”. Projekty zrealizowano w ramach przedmiotu studiów Zarządzanie Miastami.

POLECAM WSZYSTKIM OBEJRZENIE WYSTAWY W HOLU MOK-u OD 5 DO 12 LIPCA.

Projekty stworzyły bardzo ciekawy układ przestrzeni w naszym mieście, podzielonym na strefy pracy, relaksu i mieszkalnej.

Są to, rzecz jasna, wizje młodych ludzi, odważne, takie idee fixe, których wdrażanie wymaga sporych przemyśleń i głębokiego zastanowienia. Ale gdzie szukać inspiracji dla rozwoju miasta, jak nie w takich, odważnych koncepcjach:

PROJEKTY STREFY MIESZKALNEJ

Projekt Nowe Serce Polic

lokalizacja: kwartał Siedlecka-Piłsudskiego

Projekt Domy na palach

lokalizacja wzdłuż Łarpi

 

PROJEKTY STREFY PRACY

Projekt „Ośrodek Innowacji technologicznych”

lokalizacja – okolice portu morskiego

Projekt Policki Park Przemysłowy

lokalizacja – tereny przy Zakładach Chemicznych

Projekt Hałda Park

lokalizacja: biała góra przy ZCH

STREFA RELAKSU

Projekt Polickie Pole Golfowe

lokalizacja Wyspa Policka

 

 

 

 

 

Dom kota na finiszu

Budowa „Domu Kota” części Schroniska dla bezdomnych zwierząt w Dobrej, przeznaczonego dla opieki nad kotami, powoli dobiega końca. Cieszy mnie to bardzo, bo byłem żarliwym orędownikiem realizacji tego zadania. Gdy odwiedziłem Schronisko we wrześniu 2014 roku, warunki sprawowania opieki nad kotami były… słabe.

Wizyta w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt w Dobrej

Zdjęcia wybudowanego Domu Kota „pożyczyłem” od Macieja Greinerta.

 

 

 

Petycja

Rośnie grono Policzan niezadowolonych z opieki pediatrycznej w ramach nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej w Policach. Te usługi medyczne świadczone są przez prywatną klinikę medyczną w pomieszczeniach polickiego szpitala.

Gdy dotarły do mnie pierwsze sygnały w tej sprawie, skierowałem do Dyrektora NFZ w Szczecinie list, z pytaniami w tej sprawie. Otrzymałem odpowiedź uprzejmą ale bardzo mało konkretną.

Tymczasem coraz więcej osób przedstawiało mi swoje doświadczenia z wizyt u pediatrów w „nocnej i świątecznej”. Kilka z nich zamieszczam poniżej.

Dlatego zdecydowałem się, wspólnie z osobami, które do mnie dotarły, skierować petycję do Dyrektora NFZ w Szczecinie w sprawie polepszenia stanu rzeczy.

Celem tej akcji jest polepszenie poziomu opieki pediatrycznej w ramach nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej w Policach.

Petycję można przeczytać i podpisać tu:

http://www.petycje.pl/petycja/12531/petycia_w_sprawie_funkcjonowania_nocnej_i_zwistecznej_opieki_zdrowotnej_w_policach.html

 

A oto kilka historii opisujących doświadczenia Policzan podczas wizyt:

U mojego dziecka nie rozpoznano zapalenia wyrostka robaczkowego. Kazano dać nospę. Na drugi dzień wylądowaliśmy w szpitalu z pękniętym wyrostkiem zgorzelinowym i zapaleniem otrzewnej. MASAKRA!!!!

Nocna i świąteczna opieka w polickim szpitalu to jakaś porażka. Mojemu rocznemu dziecku pediatra nie rozpoznał zapalenia oskrzeli, powiedział , że dziecku nic nie jest, że ma tylko nieżyt nosa. Masakra. Nigdy więcej nie chcę spotkać tego pediatry. Dodam, że była to niedziela, godzina 9- ta rano gdzie Pan doktor nie był zbyt zadowolony, że został obudzony. brrrrrrr

 Ja korzystałam z dziećmi kilkakrotnie w Policach z nocnej i świątecznej opieki lekarskiej i za każdym razem atmosfera badania była miła, a lekarz postawił trafną diagnozę. Może miałam szczęście a może coś się zmieniło bo od naszej ostatniej wizyty chyba już rok upłynął.

 Odkąd nocna i świąteczna opieka medyczna opuściła Medikę to jest po prostu jakiś dramat. Mi dziecko z zapaleniem ucha wypuścili do domu bez antybiotyku, bo jak to „lekarz” stwierdził: „na jedno ucho antybiotyku się nie przepisuje”. Rano syn miał zapalenie obu uszu. Natomiast u bratanka nie potrafił stwierdzić cukrzycy i tylko uparte działania rodziców doprowadziły do wymuszenia skierowania do szpitala. Gdyby posłuchali „lekarza” i wrócili do domu młody zapadłby w śpiączkę.

W końcu się ktoś za to wziął, toć ci lekarze szczególnie pediatrzy nie potrafią rozpoznać u dziecka choroby , osobiście staram się nie chodzić na nocne dyżury , ale jeśli się coś poważnego u dziecka dzieje rozważam wizytę na Unii

 My niestety jesteśmy tam do częstym gościem. Kiedyś lekarz zlecił córce badanie krwi i moczu. Badanie moczu wyszło zafałszowane (nic dziwnego skoro nie mogłam jej normalnie tam umyć przed pobraniem, bo warunki na to nie pozwalają). Lekarz kazał powtórzyć badanie i tu uwaga ODPŁATNIE, ponieważ on może dać tylko jedno skierowanie. Receptę wystawił na za silną formę maści (aptekarka zauważyła to to i na szczęście nie chciała wydać, tylko kazała iść poprawić do lekarza). Powiem wam, że opieka dla dorosłych też nie jest fachowa. Dostałam raz strasznej infekcji…dodatkowo jestem po operacji zatok do tego doszła gorączka prawie 40 stopni. Miałam odlot. Prawie nieprzytomną mąż zawiózł mnie do szpitala. Ledwo szłam, nie miałam siły mówić, zawroty głowy i straszny ból głowy i twarzy. Lekarz (młody- ten sam co zazwyczaj) jak usłyszał, że kilka miesięcy wcześniej miałam operacje to stwierdził od razu, że mąż ma mnie zawieźć na Unię na laryngologie (sam samochodem). Mąż „wytłumaczył” lekarzowi, że jak on mnie zawiezie, to będę tam w kolejce sto lat czekała. Lekarz przytaknął. Przyszedł za chwile i powiedział, że karetka może być najszybciej za 40 minut. Nie rozumiem tego, bo pod szpitalem stały 2 – no chyba, że oni maja jakiś swój transport inny…