100-tny maraton Darka Gapińskiego

logo_100_1W Kliniskach Wielkich, w sobotę 16 maja odbyła się bardzo ciekawa i mocno kameralna impreza „100-tny Maraton Darka Gapińskiego”. Bieg był jednocześnie formą świętowania ciekawego wydarzenia. Główny organizator biegu i lider grupy „ProGDar Marathon Team” i również zawodnik biegu jednocześnie świętował start w swoim setnym maratonie.

MAPKA3

Listę startową ograniczono do 100 uczestników. Podstawowy bieg odbywał się na dystansie maratońskim, czyli 42,2 km. Biegi towarzyszące biegowi głównemu, miały dowolny dystans. Bieg odbywał się na pętli o długości 2650 m. Zawodnicy, którzy nie deklarowali startu na dystansie maratońskim, mogli pokonać dowolny dystans, dowolną ilość pętli. Trasa przebiegała ścieżką spacerowo-dydaktyczną Ośrodka Edukacji Przyrodniczo-Leśnej przy

Nadleśnictwie Kliniska.

Gosia

Ania DZIKA

edzia

W tym ciekawym biegu wystartowały trzy Policzanki, zawodniczki Klubu Biegowego DZIK Anna Kotarska(dystans maratoński), Małgorzata Kęska-Pląsek i Edyta Wójtowicz( obie pokonały dystans półmaratonu 21,1 km – 8 pętli) .

finisz Anka

Miło jest mi poinformować, że Ania Kotarska zajęła pierwsze miejsce wśród kobiet.

zdjęcia pochodzą z prywatnych zasobów zawodniczek oraz zrobione przez dulny foto

Interpelacja maj – remont Bankowej

znak drogowyW związku z remontem ulicy Bankowej złożyłem interpelację dotyczącą wprowadzenia ułatwień w parkowaniu dla mieszkańców tej ulicy. Wykonawca prac wszedł już na budowę i rozpoczął demontaż parkingów przy posesjach Bankowa 2 i 4.

parking bankowa z boku

parking bankowa z auta

parking bankowa

Police dn. 15.05.2015 r.

Grzegorz Ufniarz
Radny Rady Miejskiej w Policach

Sz. P.
Władysław Diakun
Burmistrz Polic

INTERPELACJA RADNEGO

W związku z rozpoczętym niedawno remontem ul. Bankowej w Policach zwracam się do Pana Burmistrza z prośbą o wystąpienie do zarządcy drogi(ul. Wyszyńskiego) i zdjęcie tablic ograniczających postój na parkingu przy nowym kościele do 2 godzin.

parking Wyszyńskiego
W związku z remontem zlikwidowane zostały parkingi przy budynkach Bankowa 2 i 4. Zauważyłem, że część mieszkańców parkuje swoje auta właśnie na parkingu przy kościele. Wobec tego, ze postój przy kościele ograniczony jest do 2 godzin, istnieje potencjalna możliwość, że parkujący tam swoje auta mieszkańcy będą karni mandatami.

znak drogowy

Running, czyli autobiografia mistrza snookera – recenzja

Niektórzy ludzie robią sobie dużo miejsca w życiu na Życie. Można być mistrzem w swojej dyscyplinie, można realizować się poprzez hobby, można mieć problemy zdrowotne, psychiczne i rodzinne, wreszcie można do tego wszystkiego być uzależnionym od alkoholu i narkotyków. Jak się okazuje można to wszystko zmieścić w jednym życiorysie.

147

Ronniego O’Sullivana poznałem w telewizji, gdy przechodziłem fazę fascynacji snookerem i spędzałem przy stole kilka godzin tygodniowo. Te kilka godzin tygodniowo pozwoliło mi na grę, na poziomie nie powodującym frustracji. W snookerze, bez należytej precyzji, skupienia, opanowania, można próbować wbijać bile bez końca i nie będą lądować w uzach. To nie jest gra, w której po słowach „potrzymaj mi piwo” damy radę cokolwiek osiągnąć. Tu w ogóle ciężko o jakiekolwiek fartowne uderzenia, tu po prostu musi być uderzenie precyzyjne, pewne, nie pozostawiające wątpliwości. Inaczej półokrągłe wykończenia uz boleśnie wytkną to czego w uderzeniu zabrakło odsyłając bilę na środek stołu. Grałem z kolegą przez kilkanaście miesięcy regularnie, co pozwoliło nam nawet czasem odejść od stołu po wbiciu kilku, czasem czterech, czasem pięciu bil. Takie serie (breaki) zdrarzały się niezwykle rzadko. Z reguły punkty zdobywaliśmy za karne punkty dla przeciwnika, który popełnił błąd w uderzeniu. Dlatego też mogę ocenić jak kolosalnej ilości pracy, i talentu wymaga poziom zawodników grających w mistrzostwach świata w snookera. Ronnie O’Sullivan zdobył tytuł mistrza świata 5 razy, choć mam wrażenie, że może to nie być jeszcze koniec. Jest to zawodnik, który gra perfekcyjnie prawą ręką, ale grając lewą ręką potrafiłby prawdopodobnie i tak utrzymać się w czołówce światowej. Proponuję spróbować uderzyć w snookerze nie swoją naturalną ręką. Tylko ostrożnie, wymiana sukna na stole może słono kosztować. Gracze klasy mistrzowskiej potrafią wyczyścić stół w jednym podejściu. Wymaga to 38 celnych uderzeń z rzędu, za które maksymalnie można uzyskać 147 punktów. Nie chciałbym się rozwodzić nad obliczeniami, podsumuję to krótko: maksa się nie da zrobić. Nie ma takiej możliwości, aby człowiek utrzymał taki stan skupienia i precyzji przez 38 doskonałych uderzeń, z których każde kończy się z myślą o następnym. Za każdym razem czarna, czerwona, czarna czerwona i tak 15 razy, na koniec wszystkie kolorowe w zadanej kolejności. Ronnie zrobił to 13 razy.  Na zawodach. Raz zajęło mu to 5 minut 20 sekund – podczas mistrzostw świata. Nawet nie wiem jak się do tego można odnieść, jak to oceniać. Nadal uważam, że to niemożliwe 😉

34:50

Dlaczego w ogóle pisać o snookerzyście w serwisie poświęconym bieganiu? Bo sam Ronnie stwierdza w swojej biografii, że jego prawdziwym hobby jest właśnie rywalizacja w zawodach biegowych. No dobrze, teraz każdy kto choć trochę dba o siebie ćwiczy, dużo ludzi biega. Ronnie biegał, niech ma, na zdrowie. Tylko dlaczego ma życiówkę 34:50 na dychę? Zaraz, zaraz, to ten sam gość, który musiał pół życia spędzić przy stole snookerowym, aby dojść do poziomu arcymistrzowskiego w grze, która wymaga niesamowitej precyzji, koncentracji i techniki? Niestety tak. Niestety bo od teraz zaczyna się robić nieciekawie jak spojrzymy na swoje życie. Na ilość godzin zmarnowanych na pierdołach, na ilość rzeczy, których nie osiągnęliśmy przez strach, na ilość zajęć, które należałoby omijać szerokim łukiem, to aż słabo się robi. Są ludzie, którzy po prostu żyją i czerpią z niego więcej. 34:50 nie jest dla mnie tak niemożliwe jak 147, ale ciągle jest to Mount Everest i nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się zbliżyć do takiego wyniku. Zejście poniżej 40:00 już jest nieosiągalne dla 95% biegaczy. Potem zaczyna się naprawdę ciężko. 35:00 to już poziom profesjonalny dla amatorów.

Może jest jeszcze nadzieja

Może chociaż gość miał w życiu po prostu łatwiej? Bogaci rodzice, trenerzy, lekarze sportowi, masażyści, dobre odżywianie, stronienie od używek. No to rozumiem. Inny świat, ja jestem z tego świata, jestem normalny, mam problemy, to one mi przeszkadzają osiągnąć więcej w życiu. Jak bym miał jak Ronnie to bym na pewno osiągnął dużo więcej.

Niestety i tu nie wygląda to wesoło. Nawet z największym stężeniem cebulostwa nie będziemy w stanie stwierdzić, że gość miał w życiu z górki. Co więcej, mało kto chciałby się z nim zamieniać na zestawy codziennych kopów w dupę. W tym też jest niezły. Nie chcę zdradzać szczegółów, wystarczy może, że powiem tak: dzieje się.

Ronnie nie jest aniołkiem, jest człowiekiem z krwi i kości. Kości chyba przede wszystkim, bo trzeba być twardym, żeby osiągnąć tyle co on. W swojej autobiografii nie stroni od opisów zachowań od których aż bolą zęby. Proponuję jednak oceniać jego postępowanie dopiero po zdobyciu mistrzostwa w swojej dziedzinie, wtedy może zabrzmi wiarygodnie. Zanim to nastąpi, rozsądniejsze wydaje się wyjście na trening.

wpis pochodzi z blogu trenerbiegania.pl

http://trenerbiegania.pl/autobiografia-running

Co my na to? – Kukiz proponuje

I dziennikarze i wielu z Was pyta, co zrobimy ze swoimi głosami. A często pytanie brzmi – co ja z nimi zrobię.
Odpowiadam- NIE JA jestem dysponentem Waszych głosów!

Każdy z Nas ma swoje sumienie. Każdy zrobi to, co uważa za stosowne. Każdy z Nas jest wolnym człowiekiem i to właśnie różni Nas od tych, którzy pod dyktando wodzów dzisiejszych partii podnoszą ręce w Sejmie tak, jak im ich wódz rozkaże.
Często nawet zielonego pojęcia nie mając co głosują. A wszystko za srebrniki pod przykrywką „dyscypliny partyjnej” i „racji stanu”.

Nie chcę namawiać do brania czy nie brania udziału w głosowaniu w II turze. Absolutnie również nie zamierzam wskazywać swojego kandydata bądź komunikować, że takiego nie posiadam.

Szczerze mówiąc jestem trochę zaskoczony sytuacją, że nagle okazuje się iż jesteśmy najbardziej pożądaną przez kandydatów na urząd Prezydenta RP grupą elektoratu. Do tej pory byliśmy bowiem wszyscy tak przez jedną jak i drugą opcję lekceważeni.
Ale OK.
Mam pewną propozycję dla obu kandydatów i – jeśli ten pomysł uzyska Waszą akceptację – oficjalnie ich o tym powiadomię:

Szanowni Kandydaci,
skoro zabiegacie o głosy mojego elektoratu to spotkajcie się z nim! Przyjmijcie zaproszenie do Hali Widowiskowo-Sportowej w Lubinie. To ta sama, w której odbywał się nasz wieczór wyborczy. Termin do ustalenia.
Spotkajcie się z ludźmi, którzy zapytają Was o naszą przyszłość. O Polskę. Zróbcie debatę, którą z przyjemnością poprowadzę. Odpowiedzcie na nasze pytania a wówczas każdy z nas będzie wiedział czy iść na wybory a jeśli tak to na kogo oddać swój głos.
Na tym właśnie polega demokracja.

Co Wy na to?

Wpis pochodzi z konta Prezydent Kukiz na Facebooku

Trzy refleksje po pierwszej turze- jedna mała i dwie duże

Pierwsza tura wyborów prezydenckich za nami. W chwili, gdy piszę te słowa w telewizyjnej debacie padają znamienne słowa „Nie ma sensu debatować o lewicy Panie Redaktorze, bo w tej chwili lewicy w Polsce, na szczęście, już nie ma.” Wypowiada je Roman Giertych. I choć słowa padają z ust postaci, która nie budzi we mnie szczególnego entuzjazmu, to jest w nich zawarta refleksja nr 1.

Refleksja nr 1 – „Koniec lewicy postPeeReLowskiej”

Za kilka miesięcy, po wyborach parlamentarnych znikną z polityki już na zawsze twarze L. Millera, J. Wenderlicha. Zniknie SLD i zakończy się pewna historia. Nie oceniam, stwierdzam. Lewicy w Polsce jednak nie zabraknie. Idee lewicowe są bowiem obecne w programach obu wiodących ugrupowań. W zakresie gospodarczym lewicowy program głosi PiS. W sferze społecznej lewicowe prądy widać w PO. Sieroty po SLD jakoś sobie miejsce znajdą. Starzy „towarzysze” odejdą na zasłużone emerytury. Młodzi działacze pewnie za jakiś czas odnajdą się w szergach PO. Wszelkie próby typu ruch Kalisza, czy Stowarzyszenie Napieralskiego uważam za „ostatnie podrygi”, a i samemu Biedroniowi nie daję większych szans na odegranie roli zbawcy lewicy. Raz, że pewnie nie bardzo mu się chce, dwa, że budowanie lewicy na seksualności i antyklerykalizmie nie stanowi poważnej podstawy do zbudowania szerszego forum politycznego.
„Jurek (Leszek), Ogórek – kiełbasa i sznurek. Ogórek uciekła, Jurek( z Leszkiem) do piekła”.

Refleksja nr 2 – „Gajowy tylko groteskowy”
Gajowy pilnuje gaju albo żyrandola jeśli akurat jest prezydentem. Jeżeli sztab gajowego nie wymyśli jakiegoś cudu, zmieni się „żyrandol-mistrz”.
Poniedziałkowy poranek daje kilka odpowiedzi w kwestii cudów. Duda rano w warszawskim metrze ściska dłonie i dziękuje za poparcie. Gajowy ogłasza referendum w sprawie JOW-ów, co podnosi groteskowość jego pomysłu i jego postaci do rozmiarów olbrzyma.
Przyznam, że trochę mi szkoda. Liczyłem na to, że Gajowy zostanie i spędzi najbliższą kadencję w koabitacji z PiS, który najpewniej przejmie rządy po PDU i PEK.

Miał być wierszyk ale uznałem, że najbardziej trafnym podsumowaniem tej refleksji będą słowa samego „groteskowego Gajowego” podczas ogłaszania referendum i internetowy komentarz mojego starego znajomego do tych słów:

„Wynik wyborów uświadomił mi, że konieczne są zmiany w relacji między obywatelem a państwem oraz wzmocnienie mechanizmów, które pozwalają obywatelom wpływać na bieg spraw w Polsce.” – NIEMO – K…A – ŻLIWE!

Refleksja nr 3 – „Dałem głos Kukizowi i co dalej…?”
Cieszę się, że mój „czarny koń” okazał się koniem okazałym, rumakiem można powiedzieć. Paweł Kukiz wierzący żarliwie w uzdrawiającą moc JOW-ów oraz mówiący wprost to, co mnóstwo ludzi myśli od dawna, jest dziś bohaterem i gwiazdą.
Gdy trzy lata temu angażowałem się w ruch zmieleni.pl walczący o referendum w sprawie JOW-ów czułem ten fajny dreszczyk wspólnego działania, wiary w słuszną ideę. Kierunek pierwszych politycznych kroków Kukiza(zbliżenie do Solidarności) sprawił, że z akcji się wymiksowałem.
Dziś wszyscy komentatorzy i inni znawcy głośno mówią, że wyniki wyborów za dwa tygodnie rozstrzygną ci, co poparli Kukiza. Dodają, że „wiadomym jest, iż… wyborcom Kukiza jest bliżej do PiS niż do PO, zatem wynik wyborów jest już przesądzony”.

Sam Kukiz mówi „nie zdradzę Was”, „nie sprzedam się” tłumy skandują, Lis przeprasza, ludzie się cieszą, ślą Pawłowi gratulacje i życzenia wywołując drżenie niepokoju u wielu sztabowców…

Tymczasem wśród polityków i znacznej części mediów, świadomych tego co powyżej, zapanował nowy wirus o skomplikowanej nazwie JOW. Wszyscy wokół o JOW myślą (tylko ciepło, nie tam z odrazą jak zawsze, a z żarliwym ciepłem), mówią, wierzą, uwielbiają, kochają i pragną.
I tak już będzie do 22 maja…

Gdyby ktoś się dał zwieść tej atmosferze, JOWialnej i przyjaznej, powiem tylko tyle(za internautami) – Wiele wskazuje na to, że po 24 maja w naszym kraju  będzie troszeczkę mniej  „…JOWo”